wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 24

Louis pov*

Od dwóch dni omijam Mię szerokim łukiem. Nie zawsze się udaje,no ale. Usiadłem się na kanapie, stawiając obok miskę z chipsami. Nie byłem sam. W salonie był jeszcze Niall. Harry i siedząca obok Layla. Była zła, niezadowolona z sytuacji, ale nic nie robiła. Wie, że by dostała. Wpakowałem garść chrupek do buzi i zobaczyłam, jak wchodzi Mia. Spojrzała na mnie, jakby się zawahała, ale na końcu podeszła, siadając na jedynym miejscu, które było po drugiej stronie miski. Żadne z nas na siebie nie patrzyło. Cholerna dziewczyna. Jebany film mi nawet rozprasza, a nic nie robi. Bądź silny, przecież ty nic do niej nie czujesz.

-Layla przynieś mi piwo-usłyszałem głos Harrego.

-Nie jestem twoją służącą.

-Idziesz, bo chyba nie chcesz tego co wczoraj.

Dziewczyna spojrzała na niego przerażona i poszła do kuchni. Chwilę później wróciła z puszką w ręce. Usiadła obok niego, a on ją pocałował. Skrzywiła się, ale ukradkiem. Nie chciała oberwać.

-Widzisz. Grzeczna dziewczynka.

-Co jej robiłeś?-usłyszałem Nialla, kierując na niego wzrok.

-Nie interesuj się idioto.

-Layla, co on ci robił?!-tym razem powiedział to do niej, ale ona tylko spojrzała na Nialla. Blondyn był wkurwiony i wbijał w nich swój wzrok. Normalnie zabijał każdego.

-Nie mów mu-Layla połknęła nerwowo ślinę.-Chyba, że mam się wściec.

-Daj sobie pomóc.

Dziewczyna pokiwała mu przecząco głową, na co się jeszcze bardziej wściekł. Harry zaczął się śmiać, obejmując ją. Nieźle, zabawa na całego. Wkurzony Niall, rozdarta Layla i rozbawiony Harry.

Uśmiechnąłem się do siebie i skierowałem oczy na telewizor. Sięgnąłem ręką do miski.......kładąc ją na rękę Mii. Dziewczyna znieruchomiała, ale na mnie nie spojrzała. Wyciągnęła ją z garścią chipsów. Czemu to jest jak w jebanym amerykańskim filmie. Kłótnie z przemijającymi uczuciami, wkładanie ręki do miski w tym samym momencie, co będzie następne? Zrezygnowany westchnąłem, zmieniając swoją pozycję.

-Layla idziemy. Znudził mi się ten film, a mam coś ciekawego do zrobienia.

Dziewczyna wiedząc,o co mu chodzi, zaczęła panikować. O cholerka, to się będzie działo. Niall wstał i odepchnął Harrego, jednocześnie chowając Laylę za plecami. Chłopak się wkurzył, że Niall miał w ogóle czelność się postawić. Wyłączyłem telewizor i na nich spojrzałem. Wiedziałem, że nie skończy się za dobrze.

-Ona nigdzie z tobą nie pójdzie frajerze.

-Był zakład blondasku-Niall strzepnął jego rękę.-Przegrałeś, więc jest moja. Spierdalaj-popchnął go, ale nim się obejrzała blondyn drugi raz mu się postawił.  

-Wali mnie to. Nie będziesz jej nic robił. Jest moja.

-A może ją zapytać? Nigdzie nie idziesz prawda-warknął do Layli, która prawie od razy chciała do niego iść. Zrobiła dwa kroki, ale Niall ją zatrzymał.

-Nie. Jej zdanie się nie liczy. Zostaje tu.

Dziewczyna nerwowo patrzyła na każdego, a później spojrzała na Mię. Nawet jej nie kiwnęła palcem, a Layla wiedziała, co Mia ma na myśli. Była zdenerwowana i nie wiedziała, co robić. Gdybym był inny, to bym jej współczuł.

-Layla ty mała suko, idziesz ze mną-powiedział lokowaty, podchodząc do tamtej dwójki.-Już.

Blondynka zaczęła płakać i chciała strzepnąć rękę Nialla, żeby iść do Harrego. Chłopak nie odpuszczał. Najgorsze co mogli zrobić, to postawienie się Harremu. On tego nienawidzi, a już na pewno jeśli chodzi o to, że zabrał mu blondynkę.

-Jeśli z nim pójdziesz, zemści się i coś ci zrobi. Zostań ze mną na dole, to nic ci się nie stanie. Obiecuję.

-Layla po raz ostatni mówię. Idziesz kurwa ze mną-wydarł się Harry,a ciało blondynki mimowolnie podskoczyło. Niall kurczowo ją trzymał, ale widać było, że zaraz się wyrwie.

-Layla nie słuchaj go. Jeśli ci zależy jakkolwiek. Nawet kapkę, to tu zostań-Niall na nią spojrzał.

Nie chciałbym być na miejscy dziewczyny. Jest między młotem, a kowadłem. Obydwoje się darli, żeby z nimi została. Może delikatniejszy był Niall. W końcu chciał ją zatrzymać, nie? Blondynka płacząc, patrzyła to na Nialla, to na Harrego. Bała się cokolwiek zrobić. Było widać po tym, jak patrzyła na lokowatego. Puściła rękę Nialla......idąc w stronę kanapy i Harrego.

-Kurwa dziewczyno, co on ci zrobił?!-Niall walnął nogą o stół.-Zrozum, że on cię skrzywdzi jeszcze bardziej.

-Dobra dziewczynka. I tak dostaniesz za swoje-chciał ją do siebie przyciągnąć, ale Layla odchyliła się i szybko przeszła za Nialla, znowu łapiąc go za rękę.

Poszła tylko po telefon, który leżał na kanapie. Miałem ochotę się śmiać, że tak wychujała Harrego. Niall bardziej ścisnął jej rękę. Bała się cholernie, było po niej widać. Chciała się gdzieś schować, ale miała tylko Nialla. Harry się totalnie wkurzył. Widziałem po jego oczach. Podszedł do chłopaka z sarkastycznym śmiechem. Zaraz się zacznie.

-Tak wybierasz? Już się mnie nie boisz szmato?

-Harry przepr.......

Layla znowu chciała iść do niego. Strach zaczął nią kierować. Nie za fajnie. Nie za f-a-j-n-i-e. Niall złapał ją w pasie, przyciągając do siebie. Zaczął jej szeptać na ucho, ale Layla była wpatrzona w Harrego. Dosłownie trzęsła się ze strachu.

-Nie bój się go. Twój strach to pestka. Przezwycięż go. On już cię nie zastraszy.

-Layla pamiętasz co mówiłem wczoraj? Przekraczasz tą granicę o dwa tysiące kilometrów. On ci nie pomoże. Popatrz tylko na niego. Kawał gówna-wysyczał Harry w stronę blondynki. Nadal próbował ją zastraszyć. Jak na razie mu się udawało.

-Nie słuchaj jego pieprzenia. Masz za sobą wszystkich. Mnie, Mię, Liama, Zayna i pewnie też Louisa. Od początku mówił, że jestem głupi z tym zakładem.

Mia spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a ja tylko się sarkastycznie uśmiechnąłem. No jasne, ja jestem tym złym. Miałem ochotę na nią spojrzeć i zaśmiać się w twarz, ale w tej sytuacji sobie darowałem.

-I co? Jednak nie jestem taki zły, nie?

-Nigdy tak nie powiedziałam-odszepnęła, żebym tylko ja słyszał.

Tym razem to ja na nią spojrzałem. Przełamałem się.Nie poddaje się. Tylko szkoda, że ja nie chcę nic do siebie dopuścić. Blondynka wyglądała, jak biedny, zastraszony szczeniaczek. Stała już przed Niallem, a od pójścia za Harrym ratowała ją ręka Nialla.

-Bo się wkurzę do końca-syknął Styles, robiąc krok w ich stronę.

Poskutkowało to tym, że Niall stanął przed Laylą po raz kolejny. Dziewczyna dalej płakała. Do teraz nie wybrała. Harry nie odpuszczał i ją straszył, jednocześnie ją przezywając. Darł się w nieskończoność.

-Zostań tu. On cię nie dotknie przy mnie. Jakoś do teraz tego nie zrobił.

- A mam? Ona i tak już ma przerąbane. Dostanie za swoje. Nawet, jak do mnie przyjdzie, to jej kara będzie niewiele mniejsza. Jest jebaną szmatą. Szkoda, że jej wcześniej nie wyruchałem.

-Niall ja nie mogę-wyjąkała między łzami.-Boje się go. Muszę z nim iść.

-Spokojnie. Uspokój się Layla. Nie bój się go.

-Widzisz te wściekłe oczy-szepnęła mu na ucho, a i tak wszyscy słyszeli.

-Oczy to jeszcze nic, jeśli zaraz tu nie przyjedziesz. Srasz w gacie na mój widok, nawet teraz chcesz do mnie iść, ale on cię blokuję. Zostaw go. Jak na razie tylko przez niego masz karę za karą-powiedział Styles pewny,że do niego pójdzie. Blondynka zaczęła kiwać głową. Nie wiedziała, co robić. Z jednej strony się bała Stylesa, ale z drugiej wiedziała, że jak mu się nie odda, to ją zniszczy.

-Nic się nie stanie. Zostaw go i przestań się bać. Byle co ci mówił, byle czym zastraszał, on kłamał. Ten raz mi zaufaj. Wiem, że tego nie robisz, ale spróbuj. Zaufaj mi.

Blondynka kiwnęła głową, co oznaczało, że zostaje z nim. Niall odetchnął z ulgą, a Harry dopiero się wkurwił. Zaczął iść w stronę Nialla i popchnął go do tego stopnia, że chłopak się zachwiał.

-Robisz wielki błąd suko. Największy w swoim życiu-Harry robił kolejne kroki,a Niall widząc, że zaraz się zacznie, zaczął robić małe kroki w tył.

-Layla idź do mojego pokoju i z niego nie wychodź. Przyjdę do ciebie.

-Nie przyjdziesz-w tym samym momencie Harry rzucił się z pięściami na Nialla.-Wylecisz z gangu,za stawianie się większemu i ważniejszemu.

-Wali mnie to. Mogę wylecieć, ale przynajmniej Layla będzie moja.

Niall dostał w twarz kilka razy. Z nosa już leciała mu krew. Nawet nie wiem kiedy, a zepchnął Harrego i teraz to on go obijał. Chłopak zaczął pluć krwią, jednocześnie ścierając czerwoną ciesz z rozwalonego łuku brwiowego. Mia odruchowo złapała mnie za rękę.

-Zjebie. Masz przejebane. Wylecisz na zbity pysk-Harry skosił mu nogi i kopnął go w brzuch.

Niall nieźle obrywał,a ja nie mogłem mu pomóc. Nie możemy się mieszać w sprawy innych członków gangu. W końcu mu się uda. Harry też jest poobijany. A każdy wie, że wiecznie nie będzie miał sił.

-Pierdol się-blondyn popchnął go na ławę, która rozwaliła się na pół. Harry jęknął z bólu, nieźle wyjebał.-Masz za swoje, myślisz, że nie umiem się bić.

-Lepiej pilnuj tej kurwy, bo ci mogę ją....

Blondyn kopnął go w brzuch, nie dając dokończyć.  Spojrzałem na zegar. Trwa to już jakieś dwadzieścia minut. Nie wiem kiedy się skończy, pewnie jak jeden z nich będzie kaleką albo coś gorszego. Niall wygrywał, Harry się tylko wkurzał. Obydwoje pojebani. W pewnym momencie Harry odchylił się i przywalił z całej siły Niallowi. Mia pisnęła pod nosem, a ja nie wiedząc czemu, potarłem jej knykcie. Dlaczego ona tu w ogóle jest. Harry miał coś z ręką na którą glebnął na stół. Niall mocno kulał na prawą nogę. Pozabijają się. Napisałem esemesa do Liama i Zayna żeby przyszli. Jebać zasady, nie dam im się zabić. Najwyżej sam będę miał przesrane.

-Matko święta,co tu się dzieje-usłyszałem głos Liama,który wszedł do salonu.

Odciągnąłem z nim Harrego, a Zayn ledwo trzymał Nialla. Obydwaj na siebie krzyczeli, wymieniając pełno przekleństw i obelg. Rzucali mięsem, jak nigdy. Może i Layla była ważna dla Nialla, ale Harry robił to po to, żeby pokazać, że jest najlepszy.

-Kurwo nie żyjesz. Dowiesz się co znaczy, stawianie mi się. Jesteś debilem z najniższej półki.

-A ty co? Frajer lepszy od innych. Lecz się. Jakoś idiota z najniższej półki ci nieźle obił ciało.

-Spokój-wydarł się Liam.

Pierwszy do pokoju poszedł Harry, a w sumie poszedł i wrócił, wychodząc z domu. Pewnie pojechał do swojego starego domu, gdzie aktualnie mieszka jego dwóch kumpli. Niall miał opuchniętą nogę. Chciałem mu pomóc, ale tylko mnie odepchnął, karząc spierdalać. Żal mi go było, jak szedł po schodach na górę. Było mu ciężko. Nie zdziwiłbym się, jakby się poryczał. W końcu to mój kumpel, chcę do niego jak najlepiej, a on mnie odrzucił.

-A może zadzwonić po kogoś?-powiedziałem do Liama, na co on kiwnął głową.

-Już to zrobiłem. Za kilka minut powinna być tu jakaś kobieta ze szpitala.

Uśmiechnąłem się i spojrzałem na kanapę. Mii nie było. Musiała iść do pokoju. Poszedłem tam i zobaczyłem, że przebrana w piżamę, śpi na łóżku. Widziała coś, czego nie powinna widzieć. Dla mnie to była normalna rzecz. Nawet widziałem gorsze bójki, ale dla niej to była pewnie masakra. Bała się, jakby sama miała zaraz tak dostać. Z resztą kto by się nie bał, dwóch wściekłych kolesi, którzy skakali sobie do gardeł.









Layla pov*

Zapłakana, wystraszona i zdenerwowana poszłam do łazienki. Szybko się wykąpałam i wskoczyłam do zasłanego łóżka Nialla. Słysząc trzaski i krzyki z dołu, nie mogłam przestać płakać. Bałam się cholernie, że zaraz tu przyjdzie Harry. Mogłam iść z nim. Teraz on mnie zniszczy. Kroki na schodach, kroki na korytarzu i otwieranie drzwi. Moje serce wyskakiwało mi z piersi. Jeśli to Harry to mnie w tym momencie zabije. Wtedy poczułam lekką ulgę, widząc Nialla. Chłopak wszedł i gdy zaświecił słabsze światło, myślałam, że zemdleje. Był zakrwawiony i miał rozciętą wargę. Co on mu zrobił! Wyszłam z łóżka i do niego podeszłam.

-Niall-powiedziałam, płacząc.-Czemu to robiłeś? Czemu nie odpuściłeś? On cię...

Chłopak zjechał po ścianie. Zaczęłam bardziej płakać. Nie patrząc na to jak wygląda, przytuliłam go. Nie objął mnie, ale miałem to w dupie. Po prostu się o niego bałam.

-Layla spierdalaj-warknął, zaciskając zęby.-Zostaw mnie. Odejdź.

Spojrzałam na jego nogę. Była cała spuchnięta i posiniaczona. Co on mu zrobił, co on mu zrobił. Chciałam dotknąć jego nogi, bo moja mama zna się na medycynie. Trochę mi tego przekazała. Niall złapał moją rękę i ją odepchnął. Poczułam się bardziej zraniona.

-Zostaw mnie do cholery. Idź spać, idź rób cokolwiek-skręcił się,łapiąc za nogę.-To twoja wina. Cały mój stan to twoja wina. Gdybyś od początku poszła ze mną, nic by się nie stało. Nie wściekł by się tak. Teraz tylko ryczysz, a to twoja jebana wina. Bardzo jestem wdzięczny wiesz. Mam chęć odciąć sobie tą nogę. Przez ciebie tak wyglądam. Nie mam ochoty się ruszać. Wszystko mnie boli, a to kurwa twoja wina-niby mi to wykrzyczał, niby wywarczał.

Płakałam, cały czas miałam nowy powód. Nie chciałam, żeby się tak stało. Nie chciałam, żeby mnie bronił. Nie chciałam......Położyłam się na łóżku, ale nie spałam. Po kilku minutach weszła jakaś kobieta. Spojrzała na Nialla. Ja w tym czasie udawałam, że śpię.

-Po co tu jesteś?-powiedział do niej wściekły.

-Twoi znajomi mnie wezwali. Nie możesz ich winić.

-Zjeby. Nie jesteś mi potrzebna-warknął na nią, a ona się zaśmiała, wyciągając jakieś bandaże.

-Nie drzyj się, bo obudzisz swoją dziewczynę. Pomogę ci z tą nogą. Przecież nie gryzę. Nie udawaj męskiego dupka. Widać, że cię boli. Masz łzy w oczach.

-Bo to łzy z bólu. Nie chcę wcale płakać......ona może się obudzić. Powiedziałem jej coś, czego nie myślę. Teraz żałuję.

-Zrobisz to później. Rozbierz się. Muszę cię obmyć.

-Jak małe dziecko normalnie-zaśmiał się, na co kobieta odpowiedziała mu zapewne uśmiechem.

Chwilę później usłyszałam krzyk Nialla. Ta noga musi go serio boleć.

-Złamana nie jest. Była wytknięta, ale na razie będziesz chodził z kulami.

-Serio kurwa?

-No tak. Mogę wiedzieć, co ci się stało? Bo raczej ze schodów nie spadłeś.

-Biłem się ze Stylesem.

-Znam, znam. Już nawet u niego byłam. Też go nieźle urządziłeś. Ma wybity bark. Biłeś się o nią, nie?-mogę obstawiać, że kobieta wskazała na mnie. Skąd ona to wszystko wie, co?

-Noo.......emm.....jeśliby zranił cię chłopak. W sensie, że byłby z tobą dla zakładu, ale zakochałby się w tobie, wybaczyłabyś i dała drugą szansę?-powiedział powoli, a ja poczułam się lepiej. Jednak nie myślał tak, gdy na mnie krzyczał.

-Jeśli ona cię kocha, to ci zaufa i da drugą szansę, zobaczysz.

-Skąd ty cały czas wiesz, o co chodzi? Pracujesz w policji, czy co?

-To widać gołym okiem chłopie. Teraz masz tu tabletki przeciwbólowe i życzę zdrowia.

Kobieta wyszła, a Niall poszedł się usiąść do biurka. Włączył laptopa i zaczął coś pisać. Ciekawe czy on kiedykolwiek chodzi spać. Odwróciłam się w jego stronę. Siedział na krześle, a i tak było idealnie widać kształt litery V u dołu jego brzucha. Patrzyłam, jak chłopak robi coś w laptopie.

-Zrobił ci coś poważniejszego?

-Nie-mruknęłam cicho, ściskając kołdrę, jak małego misia. Czułam się wtedy bezpieczniej.

-Zmusił cię do seksu?-padłam po tym pytaniu. Czy oni muszą być tacy bezpośredni.

-Nie.

-Możesz rozwijać trochę swoje odpowiedzi? Wiem, że mi nie ufasz, ale....

-Nie-wyleciało mi z ust, a ja spojrzałam na chłopaka.

Podczas gdy ja się zmieszałam, on uniósł lekko brwi i krył uśmiech, który próbował się wydostać na jego twarz. Wyglądał seksownie.

-Dobra, idź spać. Nie pogadam sobie dziś z tobą-mruknął znowu zły, a ja westchnęłam.

Nie mogłam spać. Za bardzo mnie rozpraszał swoim klikaniem w laptopie. Nie pogada sobie ze mną? To niech da normalne pytanie i przestanie mnie przesłuchiwać. Spojrzałam na ścianę. Co jeśli Harry wróci, a Nialla akurat nie będzie. On mnie zabije. Nawet się nie zawaha. Czując potrzebę, pójścia do toalety, wstałam z łóżka. Już miałam otwierać drzwi, gdy usłyszałam głos blondyna. Patrzył na mnie, okręcony na fotelu, a ja się zawstydziłam. Byłam w bluzce i majtkach.

-Czy ty masz moją bluzkę?

-Nie miałam swoich ciuchów, mogę zdjąć, jak ci przeszkadza.

Chłopak się uśmiechnął, a ja dopiero teraz zrozumiałam, co powiedziałam. Potarłam skroń palcami. Dlaczego ja cały czas robię takie głupstwa w jego towarzystwie? Przecież zawsze mu się odgryzałam. Robię z siebie totalną debilkę.

-Nie mam innych dla ciebie, ale nie ukrywam, że bym się cieszył, jakbyś była naga.

Pokiwałam głową na boki i poszłam do łazienki. Po załatwieniu swoich spraw, wyszłam, ale zobaczyłam, że Niall leży już w łóżku. Więc on jednak śpi. Obeszłam dookoła łóżko i za nim się położyłam, znowu się odezwał.

-Jak nie chcesz, to pójdę gdzie indziej.

-Nie-prawie krzyknęłam.-To znaczy, zostań. Nie chcę być sama.

-On tu nie przyjdzie. Nie bój się.

Wślizgnęłam się pod kołdrę, ale dalej miałam dziwne uczucie. Nie mogłam spać, co mi było teraz bardzo potrzebne.Kulając się po łóżku, w końcu odezwałam się do chłopaka.

-Śpisz?

-Nie. Spałem w dzień-powiedział chłodno,na co się zdziwiłam. Przecież miał być
już miły.

-Mocno cię boli? Przepraszam, że....

-Layla to nie jest twoja wina. Ja byłem zły i mnie bolało, dlatego to mówiłem. To przez emocje, nie panowałem nad sobą. Nie bierz sobie tego do serca, nie myślałem tak. 

-Nie musiałeś tego robić....-znowu nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Co się ze mną dzieje do cholery. Harry zrobił ze mnie sierotę.

-Wiesz. Nie wiem czy wolę cię pyskatą jak na początku, czy tą zmieszaną i skromną jak teraz. Zmieniłaś się przez niego.

-Może. On jutro wróci?

-Nie. Pewnie za kilka dni. Na pewno już poleciał do naszego pracodawcy.

-Będziesz miał kłopoty?

-Tego nie wiem. A nawet jeśli, to co z tego. Mam wyjebane-szepnął do mnie, wyciągając rękę do przody. Przesunęłam się trochę i zrobiłam mu więcej miejsca.

-Przepraszam Niall.

-Nie przepraszaj. To ja tu zawiniłem. Mogłem się nie zakładać.

-Przytulisz mnie?

Chłopak nawet się nie zastanawiał, a objął mnie ręką, przyciągając do siebie. Zamknęłam oczy, gdy poczułam, jak Niall położył swoją dłoń na mojej. W końcu miałam poczucie bezpieczeństwa i mogłam spokojnie iść spać.Harry tu nie przyjdzie...nie przyjdzie....












CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jednak udało mi się dodać rozdział na tym ff. Mam nadzieję, że nadrobił on nudy w poprzednich rozdziałach. Pozostawiam was z myślą, co będzie dalej. Do nn :D


czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 23

Obudziłam się w jeszcze gorszym nastroju. Nie było przy mnie Louisa, ale spał na pewno, bo łóżko po jego stronie było rozwalone, a ciuchy walały się po ziemi. Wstałam powoli z łóżka, stawiając stopy na zimnej podłodze. Nie miałam ochoty na nic. Wczorajszy wieczór mnie dobił. Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Na szczęście był tam tylko Liam.

-Cześć.

-Hej-mruknęłam szybko i włożyłam chleb do tostera.

-Patrząc na twój humor, chyba wczoraj widziałaś, co się działo.

-Akurat podeszłam do okna.

-Słabo. Nie załamuj się. Wczoraj ona, dzisiaj może być inna,a jutro możesz być ty i inne odstawi.

-Nie pocieszaj mnie. Nie chcę tego.

-Okey. Tylko mówię-podniósł ręce w geście obrony, aż się uśmiechnęłam.

W międzyczasie wyciągnęłam dżem z lodówki i nalałam sobie soku do szklanki. Liam siedział cicho, czytając gazetę. Marne szanse na moje wytrzymanie tu. Gdy usłyszałam dźwięk zrobionych tostów,

wyciągnęłam je na talerz. Usiadłam się do stołu i już miałam jeść, gdy do kuchni wszedł Louis. Ja pierdolę.

-Cześć-powiedział, słysząc tylko odpowiedź Liama.-A tobie co? Ogłuchłaś?-zaśmiał się, a ja tylko widziałam wzrok Liama na sobie.

-Nie.

-To co ci? Siedzisz ze spuszczoną głową, jak zbity szczeniak.

Nic mu nie odpowiedziałam, a dalej jadłam swoje śniadanie. Niech on sobie idzie do cholery. Mam dość jego towarzystwa.

-Nadal ci chodzi o wczoraj?

-Możesz się z łaski swojej uciszyć?!

-Czyli trafiłem w sedno sprawy. Wyjaśnię ci to jeszcze raz. Pocałunki nic nie znaczą. Po prostu w niektórych chwilach chcę cię pocałować i to robię. A to, że jesteś babą i sobie takie sprawy bierzesz do serca, to nie moja wina.

Moja szczęka zaczęła niebezpiecznie drżeć, a ja wiedziałam, że zaraz się rozpłaczę. Dlaczego on mi to robi, co? Nic mu nie zrobiłam.

-Druga sprawa, ja nie kocham. Ja zaliczam i zostawiam. A raczej tobie nie odpowiada taki styl, prawda? Wczoraj byłem w klubie,  a dzisiaj już nawet nie pamiętam imienia tamtej dzi........

-Tomlinson zamknij ryj!-krzyknął Liam, a ja w tym samym czasie zerwałam się i pobiegłam do łazienki.

Zamknęłam ją za sobą i oparta o wannę zaczęłam płakać. Po co on mi to mówił. Chciał mnie dobić? Udało mu się. Starłam łzy z policzka. Dobra nie będę się użalała nad sobą. Poszłam do pokoju i się przebrałam. Zrobiłam lekki makijaż,aby zakryć podpuchnięte oczy od płaczu. Gdy wyszłam na korytarz usłyszałam ich rozmowę.

-Nic jej nie zrobiłem, żeby tak wyleciała rycząc!

-Nie! Gadałeś, jak to co chwila pierdolisz inną dziewczynę, a pocałunki z nią masz w dupie.

-No i co? Każdy to wie.

-Otwórz oczy Louis. Ona się w tobie zakochała. Dla niej te pocałunki nie były bez znaczenia. Myślała, że czujesz podobnie.

Chłopak zaczął się śmiać. On mnie cholernie rani swoim zachowaniem. Zadufany cham jeden.

-Całowałem ją, bo jest ładna. Nie kocham jej i nie ma czym się martwić. Minie jej, jak każde zauroczenie-powiedział, zapewne machając ręką.

-Rozróżnij zauroczenie od kochania się w kimś. To nie etap gimnazjum, żeby się zauroczyła w tobie. Sam jej robisz nadzieje, a ja wiem dlaczego.

-Twoje myślenie jest błędne. Nie pokocham jej, nawet gdybym chciał. Nie umiem.

-Twoi starzy ci to wmówili i to, że jesteś niczym i nikt cię nie chce. A twoja rola jest taka, że musisz się obudzić.

Liam wyszedł z kuchni i przeszedł do salonu. Ja wiedząc, że już nic się nie stanie,poszłam do sali gier. Zaczęłam rzucać piłkę do kosza. Nabiłam trochę punktów i zaczęłam od nowa. Szło mi coraz lepiej. Fajny taki pokój. Masz zajęcie na praktycznie cały dzień. Jedno ci się znudzi, to możesz grać w coś innego. Wyciągnęłam telefon i napisałam szybko esemesa do Layli. Mam nadzieję, że ma wyciszony telefon. Byłoby źle, gdyby Harry się dowiedział. Po chwili dostałam esemesa z odpowiedzią. Trochę mi pomogła, ale i tak byłam przybita. Poszłam do kolejnego miejsca, gdy usłyszałam otwierane drzwi. Czemu on musi za mną chodzić. Nie zwracałam na niego uwagi. Niech się wali.

-Możemy pogadać?

-Nie mamy o czym.

-A jednak mamy-mruknął do mnie, a ja go dalej olewałam.

Rzuciłam raz piłką, rzuciłam drugi, a on dalej tam stał. Niech sobie w końcu idzie i pozwoli mi się rozpłakać.

-Czy możesz się do mnie odwrócić i porozmawiać?!

-Nie.

-Bo?-chłopak do mnie podszedł i okręcił, szarpiąc za rękę, a ja tylko okręciłam głowę.

-Żeby nie płakać idioto.

-Sorry jeśli myślałaś, że to coś znaczy. Nie chciałem ci robić nadziei-powiedział chłodno, na co się zaśmiałam.

-Mówisz tak, jakbyś miał to w dupie. I w sumie masz.

-A jak mam mówić? Już od dawna wiemy, że nie będziemy razem. Po co zaczynasz od nowa?

-Bo mam tą jebaną nadzieję, że coś się zmieni. Bo jestem pojebaną i naiwną idiotką, która myśli, że dupek, jak ty który może mieć każdą, coś do mnie poczuje-wygarnęłam mu wszystko na jednym tchu, ścierając łzy z twarzy.

-Skoro wiesz, że taki jestem, to odpuść.

-Już dawno to zrobiłam. Po prostu ty mnie nadal ranisz. Wszystkim. Pocałunkami, tymi lafiryndami, które przychodzą i swoim zachowaniem. Skoro do mnie nic nie czujesz, to mnie wypuść-szepnęłam bardziej do siebie niż do niego.

Chłopak nerwowo potarł kark i spojrzał w sufit. Ja w tym czasie starłam resztę łez, które zalewały moją twarz. W sumie niech patrzy, do czego mnie doprowadza.

-Nie zrobię tego-założył ręce na klatce.

-Popapraniec jeden. Myślisz, że stąd nie ucieknę i tak nie mam po co tu być.

-I co dalej? Ja cię w końcu znajdę. Znowu tu wrócisz. W domu jest kilka kamer, uchwycą wszystko co robisz, jeśli je włączę.

Pod powiekami czułam kolejną falę łez. Znowu będę płakała. Nie chcę już tego robić.

-Wypuść mnie do cholery. Nie kochasz mnie, nic nie czujesz, to po co mnie trzymasz!-zaczęłam go popychać, nawet nie myśląc o tym, że go wkurzę.

Złapała moje ręce w pięści i zacisnął, żeby przestała się ruszać. Muszę powiedzieć, że bolało mnie to. Louis całkowicie mnie unieruchomił i na mnie spojrzał.

-Dlaczego? Bo lubię mieć nad ludźmi kontrolę. Trafiłaś się ty, która widziałaś już o wiele za dużo. Wypuszczę cię, coś ci strzeli do głowy i będę miał problemy. Na twoim miejscu bym się cieszył, że nie mieszkasz ze swoim ojcem. Tylko ja cię jeszcze przed nim chronię i nic , ani nikt więcej. 

-A każę ci to robić? Od dawna chcę, żebyś mnie uwolnił. Jesteś po prostu chory psychicznie.

-Może i jestem, ale wiesz co? Zajebiście mi z tym. Mam władzę i wszystko dookoła. W tym ciebie-powiedział w moją stronę.

Był za blisko, stanowczo za blisko. Obstawiałam w ciemno, że on mnie znowu pocałuje. Spojrzałam w jego wkurzone oczy i poczułam, że poluźnia uścisk na moich nadgarstkach. Chyba dopiero teraz zrozumiał, co powiedział. ''Ma mnie''. Jakkolwiek to zabrzmiało, miałam chęć się uśmiechnąć. Wolałam jednak, się nie odzywać.

-To przez ciebie-krzyknął na mnie i puścił moje ręce, które opadły wzdłuż ciała.

-Nic ci nie......

-Cały czas pieprzysz o jakiś lafiryndach, które mam w dupie. Ani jednej imienia nie  pamiętam. Dopóki ty się nie zjawiłaś, było okej. Chodziłem po klubach i mi takie życie pasował. Pojawiłaś się ty i dopiero wczoraj od tamtego czasu zaliczyłem jakąś dziewczynę, a i tak nie jest mi z tym dobrze. Gdy całowałem ją nic nie czułem, a gdy całuje ciebie mam cholerne uczucie, które mnie wkurza. W jakiś porąbany sposób mnie niszczysz, czego nie dopuszczam do siebie. Spanie z tymi dziewczynami, nie daje mi tyle, co jeden pocałunek z tobą.......

-Dlaczego to blokujesz. Spróbuj chociaż. Przest.....-tym razem to on mi przerwał i spojrzał na mnie, tym swoim chłodnym spojrzeniem.

-Nie będę z tobą na żadną próbę. Ja cię nienawidzę, rozumiesz? Niepotrzebnie się pojawiłaś. Mogłem wtedy z nimi nie iść. Ale coś mi kazało i w ostatniej chwili pojechałem. Zrobiłem błąd, tyle wiem.

-Czyli był to dla ciebie błąd? Tylko szkoda, że ja na nim bardziej cierpię.

-Niech po prostu każde z nas robi swoje-machnął rękę, a ja pokiwałam przecząco głową.

-Pytanie czy ty tego chcesz.

-Najbardziej na świecie. Najbardziej.

Chłopak chlasnął drzwiami, a ja nie wiedziałam czy się cieszyć, czy płakać. Może obydwa?Wzięłam głęboki wdech. Już sama nie wiem, co myśleć. Mam cholerną rozterkę. Z jednej strony powiedział mi dużo niemiłych rzeczy, ale z drugiej powiedział to tak, że jednak coś do mnie czuje. No bo jak inaczej to zrozumieć? Zaczęłam kręcić kółka palcami. Nie wiem, co ze sobą teraz zrobić. Wiem, powinnam walczyć, jak lew, ale ja nie umiem. Odrzucił mnie to odrzucił. Nie ważne, że mnie to rani. Przecież jak kogoś kochasz, to dajesz mu wybór. On go dokonał. Ma mnie w dupie. Chcę inaczej, ale Louis jest wolny. Nie zmuszę go, a już na pewno do kochania mnie. 











CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

No to jest 23 rozdział. Obawiam się, że następny może być dopiero za dwa tygodnie. W końcu są wakacje, a ja nie zawsze mam czas, żeby pisać rozdziały i przyznaję się bez bicia, że czasem mi się po prostu nie chce. Dziękuję osobom, które komentują i naprawdę proszę o to resztę. Nie wiecie, jak mnie to motywuje.