piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 39

MIA POV*

Jestem z Louisem od prawie dwóch miesięcy. Nigdy nie sądziłam, że on może się tak zmienić. Stał się w stosunku do mnie całkiem inny, może przez to, że kilka dni temu mieliśmy cięższy okres. Chyba pierwsza taka poważniejsza kłótnia, gdzie nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem. Jednak postanowiliśmy, że nie będziemy się tak łatwo poddawać i jakoś to przetrzymaliśmy. Weszłam do salonu, gdzie Louis akurat siedział i oglądał z chłopakami mecz.Usiadłam na jego nogach, mierzwiąc mu włosy, po czym chłopak mnie pocałował.

-Będę zaraz rzygał-mruknął Zayn, gdy Harry udawał odruch wymiotny. Nie zwracałam na niego uwagi, a tym bardziej pogłębiłam pocałunek, gdy Louis pokazał mu środkowy palec.

-Kocham cię-szepnęłam tak, żeby tylko ona usłyszał i oparłam głowę o jego ramię. Oglądałam około dwudziestu facetów, którzy latali jak porąbani za piłką. Nudziło mi się, ale na szczęście co chwila ktoś zaczynał rozmowę, co było jedynym powodem ,dlaczego nie zasnęłam.

-Zjadłbym coś-mruknął Niall, poprawiając swoją czapkę na głowię. Była to dla mnie jedyna szansa, żeby się wyrwać z tego pokoju. Momentalnie zerwałam się z kolan chłopaka, chcąc zamówić pizzę. Po drodze złapałam swój telefon i poszłam do kuchni, gdy w trakcie rozmowy poczułam, jak ktoś podwija mi bluzkę. Od razu wiedziałam, że to Louis, więc starałam się nie reagować.

-Za mniej więcej pół godziny powinna być-odparła kobieta z drugiej strony słuchawki.

-Dziękuję. Do widzenia-odpowiedziałam i się rozłączyłam.

Ledwo to zrobiłam, odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i spotkałam się z uśmiechniętym chłopakiem. Louis podniósł mnie do góry i usadził na blacie, non stop mnie całując.

-Przeleciałbym cię tu.

-Mhm, niektórzy chcą tu jeść-mruknęłam, przechylając głowę. Nie zrobiłam tego z Louisem ani razu, ale po prostu nie jestem teraz gotowa na to. Jego ręka zaczęła stopniowo jechać w górę uda, co momentalnie budowało w mojej głowie blokadę.

-Znów się spinasz. Zaczynam się o to martwić. Przecież nic ci nie zrobię przez spodnie-westchnął i się trochę odsunął, dają mi więcej przestrzeni. Spuściłam głowę na dół i zaczęłam mówić:

-Nie wiem, dlaczego tak jest. Po prostu mi tak nie rób.

-Jak mam ci tego nie robić, skoro nic innego się w tej chwili nie da-westchnął, cmokając mnie w policzek.-Jak mi ufasz, to o co chodzi.

-O nic Louis. Kocham cię, ale wybrałeś zły moment...znowu.

Chłopak usiadł obok mnie na krześle i zaczęliśmy rozmowę o innych sprawach. Co jakiś czas śmiałam się z głupich podsumowań Louisa, które były spowodowane jego rozdrażnieniem. Nie lubił tematu Kevina, zwłaszcza jeżeli miało to związek ze mną. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi, ale Niall zdążył mnie wyprzedzić. Blondyn odebrał pizze i zapłacił facetowi, gdy ja porwałam jedną z nich i przyniosłam do kuchni.

-Moja ulubiona.

-Dlatego zamówiłam-zaśmiałam się, sięgając ketchup.

Wycisnęłam trochę czerwonej mazi na pizzę i zaczęłam jeść. Louis dalej męczył mnie tematem Kevina, a ja dalej wkurzałam go wychwalaniem go. Zjadłam jeszcze dwa kawałki pizzy, po czym odsunęłam ją w stronę Louisa.Nie byłam aż tak głodna, więc nie chciałam się opychać pizzą, póki jest.

-Pamiętasz, jak jakiś miesiąc temu, zauważyłem u ciebie siniaki?-zaczął,a ja przełknęłam ślinę. Nie chciałam ,znów być zmuszona do tego tematu, ale wiedziałam, że chłopak nie odpuści.-Do dziś jeszcze widać ślad na twoich plecach.

-Louis...

-Nie Mia. Za każdym razem jak to widzę, zastanawiam się, przed kim cię nie obroniłem lub czy to nie

moja sprawka-mruknął.-Dlatego odpowiedz mi, skąd je masz? Znów twój stary, prawda?

-Kocham cię?-uśmiechnęłam się, chcąc zmienić temat. Brunet zgromił mnie spojrzeniem, przez co od razu zamilknęłam i spuściłam głowę. Przeczesałam włosy ręką i postanowiłam, że jednak mu powiem.

-Tym razem to nie pomoże-pokiwał przecząco głową.-Lubisz mnie ostatnio drażnić. Czy to nie przez to, że pozwoliłem sobie wejść na głowę?-odparł, a ja głupia myśląc, że mi odpuścił, wgramoliłam mu się na kolana i go cmoknęłam. Odsunął od siebie puste pudełko po pizzy, by zrobić więcej miejsca i znów usiadłam na blacie. Chłopak stanął między moimi nogami, jak już wcześniej to zrobił, po czym mnie pocałował, przybliżając się.

-To dlatego że mnie kochasz. I ja ciebie kocham. A że mnie kochasz, to mi pozwalasz na wiele rzeczy-powiedziałam, udając głos dziecka, przez co chłopak się uśmiechnął.-A ty chciałeś mnie zabić. Widzisz, co byś stracił?-skradłam chłopakowi całusa.

-Przestań zmieniać temat i mi odpowiedz Mia-warknął, łapiąc moją rękę w swoją dłoń. Jeszcze chwilę milczałam, aż w końcu westchnęłam, patrząc na swoje nogi.-Długo jeszcze?

-Boże, tak, to mój ojciec, ok?! To był tylko jednorazowa akcja, bo mu się postawiłam. Złożył mi propozycję, że pomoże mi odnaleźć mamę, a ja się zgodziłam...

-Kurwa, czemu ty ciągle to robisz?! Nie rozumiesz, że to nie jest normalny człowiek?!

-Ale to nadal do cholery mój ojciec!-syknęłam. Louis momentalnie zmienił wyraz twarzy, jak i swoje nastawienie do mnie.-Poszłam do niego, ale okazało się, że mnie oszukał, tak? Chciał mnie zmusić, do postawienia się przeciwko tobie, czego nie chciałam. Pieprzył o tym, że skoro ty masz tyle kasy to on też może i że przejmie to wszystko od ciebie. Powiedziałam nie, ale nie zdążyłam wyjść z domu. Nie wiesz nawet do cholery, jak szybko może wrócić każde takie wspomnienie, gdy się chowasz i jesteś poniżany, w czasie gdy znów ktoś cię bije.

-Czemu mi nie powiedziałaś! I dwa-mogłaś się zgodzić, ale przyjść i mi o wszystkim powiedzieć!

-Zgodzić się?! Jesteś normalny?! Nie będę się zgadzała na takie rzeczy i nie będę stawała przeciwko tobie. Nigdy!-podniosłam głos, żeby chłopak znów się opanował.-Te siniaki znikną Louis, jak każde...jak już jesteśmy przy wyznaniach, to chodź do góry-pociągnęłam go za rękę, zeskakując z blatu. Na początku szedł niepewnie, ale jednak dotrzymywał mi kroku. Czemu ja to właściwie robię? A no tak. Bo mu ufam i jak już mówię, to chcę powiedzieć wszystko. Chłopak jako pierwszy wszedł do łazienki i usiadł się na krawędzi wanny.

-Masz zamiar dla mnie tańczyć?-uśmiechnął się, unosząc brwi do góry. Parsknęłam pod nosem, zdejmując spodnie.-Chcesz mi pokazać udo, prawda? Nie raz widziałem cię nago Mia, wiem, że masz tam...eem...jakby bliznę?

-Mam. Jedna z pierwszych nocy, gdy się tak zachował-zaczęłam.-W skrócie? Przyszedł nawalony z butelką w ręce. I ten zjebany uśmieszek na jego buzi-jęknęłam, wpatrując się w lustro.-I co dalej, nic nowego. Krzyki, wyzwiska...w końcu popchnął mnie, przez co upadłam. Szybko przeszłam na drugą stronę pokoju, żeby być od niego jak najdalej. Dlatego rzucił we mnie butelką. Rozbiła się, raniąc mnie w nogi. Oczywiście nie przejął się tym i wyszedł-wzdrygnęłam ramionami. Mój głos się załamał, więc nim się odezwałam, wzięłam głęboki wdech.-No i za nim mi wyjęli jeden, jedyny kawałek szkła, który mnie zranił, trochę minęło. Stąd ta blizna, jest po rozcięciu.

Chłopak spojrzał na moją bliznę. Był wkurzony, bardzo wkurzony, a ja nie wiedziałam, czy mam jakoś go wyrwać z tego zamyślenia. Zdjęłam bluzkę, zostając w samej bieliźnie i puściłam wodę do wanny. Louis zerwał się z miejsca, przez co od razu zareagowałam.

-Gdzie idziesz?

-Jadę z chłopakami do naszego szefa. Mamy dziś spotkanie. Wrócę za jakiś czas-uśmiechnął się.

Gdy wyszedł z łazienki, całkowicie się rozebrałam i wskoczyłam do wody. Mam spokój z jakąkolwiek tajemnicą lub inną sprawą. Louis wie wszystko, a ja do niego pytań nie mam. Po godzinnej kąpieli, wyszłam z wanny i od razu zawinęłam się w ręcznik. Nacisnęłam klamkę, po czym przeszłam do pokoju, gdzie miałam się ubrać. Jednak nie było mi to dane, bo usłyszałam hałas na korytarzu, by następnie widzieć, jak Louis wchodzi do pokoju.-Jednak wróciłem szybciej.

-Piłeś-mruknęłam, widząc, jak chwilowo się zachwiał, ale doszedł do łóżka i się usiadł.

-Nie wymyślaj Mia.

-Louis, coś się stało?-brunet kiwnął przecząco głową i się rozebrał. Uśmiechnęłam się, widząc, jak nie ogarnia, co się dzieje.-Lubisz mnie? Tak bardzo, bardzo?-zaśmiałam się, kładąc obok chłopaka.

-Nie. Ja cię kocham. Nie piłem tak dużo, więc nie myśl, że nie wiem, co mówię.

-Czyli się przyznajesz, że piłeś.

Chłopak nic nie odpowiedział, a zamknął oczy i powoli odpłynął. Pocałowałam go w policzek, uśmiechając się, po czym poszłam na korytarz, żeby zobaczyć co zrobił. Na ziemi leżało wszystko, co wcześniej zajmowało miejsce na małym stoliku. Posprzątałam po nim, zastanawiając się, co on właściwie zrobił, aż w końcu sama poszłam spać. Z samego rana obudziłam się pierwsza, więc po ubraniu się, zbiegłam na dół. Sama nie byłam głodna, dlatego wzięłam dwie, małe tabletki i nalałam soku pomarańczowego do szklanki.

-Najebał się, prawda? Powiedział chociaż czemu?

-Nie wiem. Może coś źle powie...-zaczęłam, ale widząc uśmiech Liama, zamknęłam się.

-Nie Mia. Nic nie zrobiłaś. To właśnie on coś zrobił, ale teraz nie chce się przyznać. Jak dla mnie, zrobił dobrze. Będzie spokój, ty będziesz bezpieczna... z resztą niech sami ci powie.

Jeszcze przez chwilę analizowałam słowa Liama, aż zrobiłam pierwsze kroki i wróciłam do chłopaka. Położyłam zarówno szklankę jak i tabletki na szafkę przy łóżku, po czym złączyłam moje usta i chłopaka.

-Masz tabletki na szafce-szepnęłam.

-Jesteś kochana-odparł.

Louis otwarł oczy i podniósł się na łokciu, przeczesując włosy. Wyglądał, jakby nie spał przez całą noc, ale jego zaspana mina nadal powodowała, że był cholernie słodki. Chłopak wypił całą szklankę od razu i znów się położył.

-Louis? Jak wczoraj pojechałeś na to spotkanie..co właściwie robiłeś?

-Nic-wzdrygnął ramionami.-To co zawsze, czyli mieliśmy sprawy do załatwienia-powiedział po chwili ciszy. Sama nie wiedziałam, jak kontynuować rozmowę, bo nie wiedziałam od czego zacząć. Splotłam swoją rękę z dłonią chłopaka, aż usłyszałam jego westchnięcie.-Ktoś ci coś powiedział, prawda?

-Nie...no dobra, tak, ale powiedz mi, co się stało-odparłam.-Cokolwiek zrobiłeś, chcę wiedzieć, co.

-Nic nie zrobiłem, czyli nie ma o czym mówić.

-A jednak jest-postawiłam mu się. Louis spojrzał na mnie, nerwowo poruszając szczęką. W sumie chyba zaczynał się wkurzać.-Proszę, obiecuję, że nie będę zła.

-Bo nie będziesz!-warknął.-Nic nie zrobiłem.

-Louis...mały-szepnęłam, całując go w policzek. Jedynie przez kilka sekund widziałam,jak jego kącik ust lekko drga.-Nie daj mi się tak męczyć! Ja ci odpowiedziałam na pytania o sinikach i na dodatek powiedziałam o bliźnie.

-Po pierwsze to ty jesteś mała, po drugie nic nie zrobiłem-wycedził przez zęby. Westchnęłam, opierając swoją głowę o ramię chłopaka.-Boli mnie głowa, a ty tym bardziej mnie denerwujesz.

-Bo mi nie chcesz nic powiedzieć!

-Ile razy mam mówić, że ja nic nie zrobiłem. Nie ufasz mi.

-Tak, nie ufam-warknęłam.-Nie ufam ci w tym momencie, bo widzę, że coś ukrywasz. Dlaczego nie chcesz mi nic powiedzieć?! Ja się z tobą bawić nie będę, więc mówisz albo nie-chłopak dalej patrzył w sufit, a mnie dosłownie trafiał szlak.-Super.

Wkurzona wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi, jak głupia wierząc, że ten debil powie, że mam poczekać. Oczywiście myliłam się, bo drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a ja zeszłam do kuchni, żeby jednak coś zjeść. Zaczęłam wyjmować wszystkie potrzebne rzeczy z szafki i lodówki, ale byłam na tyle wkurzona, że nie panowałam nad nerwami. W końcu żeby się trochę ogarnąć, poszłam po swoje słuchawki i włączyłam piosenki. Poczułam małą ulgę i dalej zaczęłam szykować owocową sałatkę. Sięgnęłam kolejną truskawkę, żeby ją przekroić, gdy poczułam jak ktoś mnie przytula. Odruchowo wzdrygnęłam się, odwracając głowę. Louis wyciągnął mi słuchawki z uszu i mnie pocałował.

-Odejdziesz ode mnie-mruknął.-Nie chcę tego psuć Mia.

-Powiedz mi po prostu, co się stało. Obiecuję, że nie odejdę...

-Nie chcesz tego wiedzieć!-podniósł głos, znów tracąc nad sobą panowanie.

-Jak już powiedziałam. Żegnam-zostawiłam nóż na stole, ale nim się obróciłam, chłopak pociągnął mnie z powrotem i wbił się w moje usta. Oddałam pocałunek, splatając ręce na jego karku. Gdy się od niego oderwałam, przytulił mnie, wtulając głowę w moją szyję.-Mia zrozum, że zrobiłem coś złego. Ja planowałem to od dawna, ale gdy było już po fakcie przypomniałem sobie twoje słowa i zrozumiałem, że możesz mi nie wybaczyć. Dlatego się najebałem.

-Czyli ty sam masz w dupie, to co zrobiłeś, ale boisz się mojej reakcji-podsumowałam.-Mów, no dalej-zaśmiałam się. Louis odwrócił się do mnie tyłem. Biorąc wdech, oparł się o lodówkę.

-Zabiłem twojego ojca-wydusił, a ja wstrzymałam oddech.

-Co zrobiłeś?!-szepnęłam, oczekując ciort wie czego. Chciałam usłyszeć, że on żartuję, że zaraz wyskoczą chłopaki i zaczną się śmiać, ale nic nie nastąpiło.-Nie wierzę ci-zaprzeczyłam swoim myślom.-Nie zrobiłeś tego-dodałam.

-Zrobiłem-rzucił chłodno, odwracając się.-Sama tego chciałaś. Tak zabiłem go. Dlaczego? Miałem dość tego, gdy widzę w twoich oczach ból, jak opowiadasz mi, co się działo. Miałem dosyć twoich siniaków, tej blizny i unikania mojego dotyku. Gdybym mógł, zrobiłbym to drugi raz. Z resztą wiesz co? Chcesz ,to ode mnie odejdź, będę przynajmniej wiedział, że on już ci nic nie zrobi.

-Zamknij się-warknęłam na niego.-Jesteś chorym pojebem, rozumiesz? Wiem, że on mnie nie szanował, ale był moim ojcem-krzyknęłam, bijąc chłopaka.-Zabiłeś go!

Nie trwało długo, a chłopak przejął kontrolę nad moim ciałem. Chciałam się wyszarpnąć, ale nie umiałam. Co on do cholery zrobił? Chłopak przydusił mnie do jednej z szafek, żebym nie mogła go nawet kopnąć.

-Właśnie, to jest to zdanie, przez które zawahałem się z zabiciem go. Teraz się cieszę, że to zrobiłem.

-Dzięki tobie nie mam już nikogo. Rozumiesz? Nikogo.

-A czy on kimś dla ciebie był?! Był niczym, dlatego zrobiłem to, co powinienem zrobić od dawna. Myślisz, że kto był współautorem wszelkich wybuchów w tym domu? Wszelkich napaści na ciebie i na Laylę? Jak ochłoniesz, to zrozumiesz, że zrobiłem dobrze-wyszeptał ostatnie zdanie, przybliżając swoją twarz do mojej. Zamknęłam oczy, obracając głowę w prawą stronę, co spowodowało westchnięcie Louisa.

-Zostaw mnie, proszę. Chcę być sama-powiedziałam, wydostając się z jego uścisku.

Brunet wyszedł z kuchni, po drodze uderzając dłonią w blat. Złapałam się za skronie, uspokajając oddech. Czemu ja właściwie mam ochotę za nim płakać? Był niczym, poniewierał mną...ale był moim ojcem i pamiętam też też dobre chwile, gdy był normalny. W tym samym momencie z rozmyśleń wyrwał mnie huk i samochód wyjeżdżający z podjazdu. W głowie miałam od razu najczarniejsze myśli, dlatego złapałam do ręki telefon i zadzwoniłam do Louisa. Nie odebrał ani razu. Tak samo z wiadomościami, czekałam, a odpowiedź nie przyszła. Jak on coś sobie zrobi, to się zabiję. Przyrzekam.

-Hej mordko-usłyszałam głos Layli, przez co się odwróciłam.

-Boże, Layla...kiedy ja cię ostatni raz widziałam? Stęskniłam się-odparłam, oddając uścisk.

-A czy to moja wina?-uśmiechnęła się, siadając na krześle.-Słyszałam, co się stało, ale nie będę cię męczyła tym tematem, także spokojnie-zaśmiała się. Zrobiłam mi i dziewczynie herbatę, po czym usiadłam obok niej. Co chwila nerwowo spoglądałam na telefon, czekając, aż ten debil mi odpisze. Zero kontaktu. Po prawie czterech godzinach spędzonych z dziewczyną, pożegnała się i wyszła. W tym samym momencie co chciałam wracać do środka, zobaczyłam,że Louis wrócił. Chłopak wyszedł z samochodu, przez co od razu do niego pobiegłam.

-Jesteś głupi czy porąbany?! Nie rób już tak-mruknęłam, wskakując na chłopaka. Owinęłam nogi naokoło jego pasa i się przytuliłam.-Kocham cię.

-Nawet po tym co zrobiłem?

-Tak Louis. Chyba zaczynam to rozumieć-szepnęłam i pocałowałam chłopaka. Wtedy znów przypomniało mi się, że Louis mi nawet nie odpisał. -Umiesz używać telefon? Czy ci kupić nowy? Myślałam, że chcesz coś sobie zrobić idioto-!mruknęłam, zeskakując na ziemię. Chłopak jednak spojrzał za mnie, przez co sama się odwróciłam. Stała tam kobieta coś około czterdziestki i się uśmiechała.

-Mia to twoja mama, a to pani córka-powiedział, gdy ja przez cały czas się w nią wpatrywałam. Nie mogłam się tego wyprzeć. Była cholernie do mnie podobna. Zrobiło się trochę niezręcznie, aż w końcu zobaczyłam, że moja mama przetarła oczy, żeby się nie rozpłakać.

-Nie myślałam, że cię jeszcze kiedyś zobaczę-odparła, a ja jak głupia poszłam i się do niej przytuliłam. Przypomniała mi się. Przypomniało mi się jedno ze wspomnień w którym pamiętałam moją mamę, ale nie wiedziałam dokładnie, jak wygląda.-Szukałam cię, ale gdy was znalazłam twój ojciec zabronił mi się z tobą widywać. Później się tu przeprowadziliście i nie wiedziałam już, jak was odnaleźć. Tęskniłam za tobą.

-Chodź do środka, co? Jest trochę chłodno-uśmiechnęłam się. Złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam go do domu. Brunet ścisnął moją rękę, pocierając moje knykcie kciukiem. Kocham tego głupka.-Chcesz coś pić?

-Obojętnie-uśmiechnęła się.-Wiec...w sumie nie wiem, od czego zacząć. Pewnie się cieszysz, że go nie ma-powiedziała, na co odwróciłam się w stronę zarówno mojej matki jak i Louisa.-Powiedział mi wszystko w czasie drogi. Chyba go nie obwi...

-Nie obwiniam go. Czuję ogromną ulgę, że nie muszę się go bać, ale jednak był moim ojcem i jeszcze pamiętam te dobre chwile, które razem spędziliśmy-powiedziałam po raz kolejny dzisiejszego dnia. Powoli zaczyna mnie to nudzić. Postawiłam kawę na stoliku przed kobietą, po czym usiadłam obok Louisa.-Opowiesz coś o sobie?

-Dobrze. No to mam drugiego męża, który mnie przynajmniej szanuje. Nie mam na razie więcej dzieci, no wiesz, nie chciałam po tym, jak...jak straciłam ciebie. W sumie nie mam za wiele do opowiadania. Brakowało mi ciebie przez te wszystkie lata i gdybym mogła się cofnąć w czasie nie pozwoliłabym mu cię zabrać. Przeze mnie byłaś ciągle raniona-odparła, łamiącym się głosem. Starczyło kilka słów, a ja już ścierałam łzy z policzka.

-Jak to zabrać? Przecież zostawiłaś mnie, gdy odeszłaś od ojca. Chodziło tylko o to, żeby nie ranił ciebie. Zostawiłaś mnie-odparłam niepewnie, gdy usłyszałam odchrząknięcie Louisa. Spojrzałam na chłopaka, który pokiwał przecząco głową.

-Mogę poprzeć słowa twojej mamy, Mia. Twój ojciec odciął cię od niej i nie pozwolił, żeby kiedykolwiek cię znalazła. Od samego początku gdy chciała odejść, on nie pozwolił cię zabrać.

-Uwierz mi, że chciałam kochanie-powiedziała, a ja do końca się rozpłakałam. Za dużo informacji jak na jeden dzień.-Nigdy bym nie zostawiła własnego dziecka takiemu potworowi, jakim był twój ojciec. Miałam układ z mamą Layli, że gdy coś będzie się działo, ma do mnie zadzwonić. Wiedziałam o każdej rzeczy, ale prosiłam, żeby nie dzwoniła na policję i nie pogarszała sprawy. Nie obwiniaj Layli, bo nic o tym nie wiedziała. Chociaż tak miałam jakąś wiedzę o tobie, ale niestety nie mogłam cię odnaleźć, a pani Smith nigdy nie powiedziała, gdzie mieszkasz. W sumie dziękuję jej za to, że mi tego nie powiedziała, bo gdyby twój ojciec się o tym dowiedział, pewnie by mnie zniszczył do końca.

-Okłamywał mnie-szepnęłam.-Myślałam o tobie, jak o podłej matce,która jest wyrodną suką i zostawiła swoje dziecko u takiej osoby-dodałam, znów wycierając policzki.-Przepraszam za to.

-Nic nie szkodzi skarbie. Nie znałaś prawdy i z resztą nie znałaś mnie. Cieszę się, że teraz będziesz bezpieczna i nic ci się nie stanie. Ale cieszę się też, widząc cię dorosłą, z chłopakiem i na dodatek szczęśliwą. Jesteś piękną i zapewne mądrą dziewczyną i nie zasługiwałaś na takie życie, jakie ci ufundowałam...

-Nie ty, a on-przerwałam jej. Kobieta słabo się uśmiechnęła, czując poczucie winy.-Możemy dzisiaj

już odpocząć, bo mam dosyć tych informacji jak na jeden dzień.

-Jak sobie życzysz. Ehmm Louis odwieziesz mnie ,czy mam zadzwonić?-zwróciła się do mojego chłopaka, na co Louis oderwał spojrzenie ode mnie i pokiwał przecząco głową.

-Nie. Zawiozę panią do mamy Layli, a jutro tam przyjadę z Mią.

Kobieta wstała z miejsca, kierując się w stronę drzwi, a ja pod wpływem chwili zeskoczyłam z krzesła i za nią poszłam. Dogoniłam ją przy drzwiach wyjściowych, krzycząc ''czekaj''. Zrobiło się trochę niezręcznie, ale nie cofnęłam się i dalej stałam przed kobietą.

-Coś nie tak skarbie?-odwróciła się, a ja w tej samej chwili po raz kolejny się do niej przytuliłam.

-Dziękuję, za wszystko mamo-powiedziałam.

W jej oczach zobaczyłam szczęście, a jednocześnie rozbawienie. Podałam jej kurtkę, która wisiała na wieszaku i się uśmiechnęłam, czując kolejną falę ulgi. Ten dzień jest jednym z najbardziej szalonych w moim życiu.

-Od małego byłaś przylepą i chciałaś się przytulać. Wiesz, myślałam, że będzie bardziej niezręcznie, ale na szczęście jako pierwsza mnie przytuliłaś. Do jutra-uśmiechnęła się, biorąc torebkę.

-Pa-odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.

Z uśmiechem na ustach pobiegłam na górę do pokoju, gdzie przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. W telewizji akurat leciał jeden z moich ulubionych filmów, więc go zostawiłam. Po upływie dwudziestu minut, usłyszałam, że ktoś idzie po schodach. Louis wszedł do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Chłopak zrzucił z siebie ubranie, zostawiając jedynie bokserki, po czym przeczesał swoje włosy. Śledziłam go wzrokiem po całym pokoju, czekając, aż w końcu się położy.

-Boże, Tomlinson kładź się w końcu-mruknęłam. Louis uśmiechnął się, odrzucając kołdrę na bok, po czym nachylił się i mnie pocałował.-Dziękuję, że ją tu sprowadziłeś. Nie wierzę, że tyle lat żyłam w kłamstwie i ją obwiniałam o zostawienie mnie z nim.

-Chociaż tak ci mogę wynagrodzić to, co zrobiłem Mia.

-Kocham cię Louis-szepnęłam, całując go w policzek.-Nawet nie wiesz jak bardzo.

-I tak ja ciebie bardziej kociaku. Lubię, jak marszczysz tak nos-zaśmiał się, widząc moją minę. Wtuliłam się jeszcze bardziej w ciało chłopaka, po czym zamknęłam oczy. Chciało mi się spać, mimo że było dość wcześnie jak na sen. Gdy już myślałam, że nie ma ratunku i zasnę, usłyszałam trzask drzwi na dole i głośne śmiechy. Otwarłam oczy, nasłuchując, którego z tych debili będę mogła opieprzyć za obudzenie mnie. Nim jednak zdążyłam dojść do siebie, uciszyli się, zapewne rozchodząc do swoich sypialni.-Raz nie spałem przez cztery dni. Non stop robili imprezy. Później było na odwrót-zaczął się śmiać.

-Louis?-chłopak spojrzał na mnie, odkładając telefon i kiwnął głową.-Zaśpiewasz? Cokolwiek?

-Nie, nie i nie.

-Proszę, skarbie. Dla mnie...

-Nie. Idź spać-mruknął, rzucając na mnie poduszkę. Odrzuciłam ją, celując w chłopaka.-Daj spokój.

-Louis proszę. Tylko dla mnie, nikt nie będzie wiedział. No dalej...pośpiewasz mi do snu-powiedziałam zniecierpliwiona. Chłopak westchnął, przeklinając pod nosem, ale dalej się zapierał. Pocałowałam go w ramię, policzek i następnie przeniosłam usta na jego wargi. Mimo że na początku nawet nie poruszył ustami, specjalnie mnie tym drażniąc, później nagłym ruchem, przerzucił mnie pod siebie i sam pogłębił pocałunek. Uśmiechnęłam się, czując, jak jego włosy smyrają mnie po szyi, gdy zaczął całować moje ramię.

-Mam lepsze zajęcie niż śpiewanie.

-Nie ma śpiewania, nie ma seksu-zaśmiałam się. Louis parsknął śmiechem, podpierając się na rękach. Pokiwał rozbawiony głową, po czym znów zaczął mnie całować. Chłopak wsunął rękę pod moją bluzkę i zaczął jeździć palcami po moim ciele. Podobało mi się to, dopóki znów nie zbliżył się do okolicy ud. Odruchowo zacisnęłam je, ale postanowiłam odpuścić i znów położyłam luźno, tak że Louis mógł kontynuować to, co robił.-Nie mam pod spodem stanika-mruknęłam, zatrzymując ręce Louisa, które złapały rąbek mojej koszulki.

-No i co? Nie masz się czego wstydzić-odparł i znów trochę podciągnął moją bluzkę.

-Louis, no!

-Co kocie?-zaśmiał się, po czym cmoknął mnie w brzuch.-Jesteś piękna Mia.

-Ale ja chcę się przytulić i leżeć, a nie pieprzyć się pod wpływem chwili. Daj mi czas, bo mam wrażenie, że ostatnio tylko na tym ci zależy-wyrzuciłam z siebie. Louis zmarszczył brwi, jak zawsze to robił, gdy coś mu nie pasowało i wziął ręce.-Nie patrz tak na mnie. Taka jest prawda.

-Widocznie ktoś tu jest ślepy-odgryzł się, zajmując swoją stronę łóżka. Chłopak wskoczył z powrotem pod kołdrę i zajął się oglądaniem telewizji. Przewróciłam oczami, sięgając telefon z szafki. Miałam jedną, nieodczytaną wiadomość od Layli. Odpisałam jej, uśmiechając się do ekranu telefonu. Jedna głupia wiadomość, a potrafi zmienić cały wieczór. Zakryłam się po szyję kołdrą, czując chłód, a do mojej głowy zaczęły wlatywać informację z dzisiejszego dnia. Nie mam ojca, najprawdopodobniej mam znów mamę. Ojciec mnie nie szanował, mama mnie kocha. Zabił mojego ojca, ale do teraz nie wiem, co dalej się stało. Odwróciłam się twarzą w stronę Louisa, a on nawet nie spoglądając na mnie, dalej oglądał telewizor. Był na mnie zły, a ja się pytam o co? Powiedziałam tylko to, co odczuwam od jakiegoś czasu. Nie ma dnia, żeby on nie próbował mnie przelecieć. Nie ma nic trudnego w tym, że poczekałby jeszcze trochę, aż sama będę gotowa.

-Kochasz mnie?

-Sama sobie zadaj to pytanie-fuknął, wyłączając telewizor. W pokoju nastała ciemność do tego stopnia, że nie widziałam nawet twarzy chłopaka. Nakrył się swoją częścią kołdry i od tego momentu nastała cisza, póki jej nie przerwałam.

-Zadałam i odpowiedź jest chyba jasna. Kocham cię.

-Wow, patrząc na dzisiejszy dzień, jestem zszokowany.

-Jesteś głupi, a nie zszokowany. Złościsz się, bo nie jest tak, jak chcesz. Poczekaj jeszcze trochę, aż przyjdzie ten czas. Nigdzie nie uciekam do cholery, chyba że jest coś, o czym nie wiem.

-I kto tu jest głupi, co? Nie denerwuj mnie dziewczyno, bo ostatnio cholernie dobrze ci to wychodzi.

-Uczę się od najlepszych, mój mistrzu.

-Słowo, a pójdziesz spać do ogrodu-warknął, szepcząc.-Chyba, że wolisz iść do Stylesa.

-To był cios poniżej pasa.

-Uczę się od najlepszych, mistrzu-powiedział, udając mój głos. Kopnęłam chłopaka w nogi, przez co poczułam, jak ściąga ze mnie całą kołdrę. Moje ciało owinęło chłodne powietrze, a ja miałam chęć go zabić.-Dobranoc.

-Kurwa, oddaj mi tą kołdrę. Słyszysz?!-szturchnęłam go w ramię, powodując śmiech Louisa.-Louis no. Jestem zmęczona tym wszystkim i chcę już zasnąć, więc się opanuj-jęknęłam, czując narastającą irytację. Ten dalej odwalał swoje, udając, że nie słyszy. Wkurzona odwróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy. Nim zdołałam zasnąć, czułam tylko, jak chłopak przykrywa mnie kołdrą i całuje w czoło. Sam położył się obok, nie przytulając mnie i tak jak ja odpłynął do krainy snów. 

 

 

 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Witam was z nowym rozdziałem :) Pierwszy? Drugi? W tym roku xd Mam nadzieję, że się podoba i nie przesadziłam z wydarzeniami :p Przepraszam, jeśli pojawiły się jakieś błędy lub coś jest nie tak :D Naprawdę proszę o komentowanie, bo dla was to chwilka, a dla mnie motywacja do całego rozdziału, więc chyba warto ^^ Dziękuję wszystkim osobą, które to czytają, bo wiem, że nie piszę jakoś SUPER, ale zawsze coś jest, do następnego :)