sobota, 28 maja 2016

Rozdział 46

 Mina Layli, gdy wróciłem do domu, była po prostu bezcenna. Rzuciłem w jej stronę kluczyki od samochodu Nialla, a dziewczyna już po raz kolejny próbowała coś powiedzieć, jednak kończyło się to tak samo jak wcześniej. Ostatecznie zacisnęła usta i uderzyła mnie z pięści w klatkę. Złapałem się w to miejsce, czując ból i spojrzałem pytającym wzrokiem.

-Jesteś dupkiem. Dla mnie to nie jest powód do żartowania-warknęła.

-Czy ja żartowałem?! Wjechałem wam samochodem do garażu, bo ma być zła pogoda.

-Oh, bardzo ci dziękuję, że uchroniłeś samochód przed deszczem, podczas gdy ja planowałam, jak jutro przetrwać kolejny dzień z Mią!-Layla po raz drugi mnie uderzyła, za co miałem ochotę jej oddać, jednak powstrzymywała mnie myśl, że stoję naprzeciwko dziewczyny.

Poszedłem za nią do salonu, gdzie usiadła obok Nialla, który ją objął i do siebie przytulił. Blondyn mówił mi, że nie za dobrze jest ostatnio między nimi, bo Layla coś przed nim ukrywa, więc kwestią czasu było to, iż dziewczyna zostanie ze mną sam na sam. Widząc, jednak że na razie jest dobrze, wstałem i postanowiłem iść na górę, by przynieść sobie jakąś kołdrę. Pokonałem schody, na wprost których znajdowały się drzwi od pokoju Mii. Zawahałem się, czy tam w ogóle wejść, ale w końcu nacisnąłem klamkę, a drewniana powłoka ustąpiła. W pokoju było prawie ciemno i jedynie mała lampka nocna oświetlała pomieszczenie. Ukucnąłem ze strony Mii i odgarnąłem jej włosy z twarzy. Nawet nie drgnęła. Przeniosłem spojrzenie na jej siny i jeszcze delikatnie spuchnięty policzek, krzywiąc się, jakbym sam czuł uderzenie, które od niego przyjęła. W miarę jak siedziałem tam, wpatrując się w jej niewinną twarz, słyszałem, jak na dworze zaczyna padać. Wstałem i bardziej nakryłem Mię kołdrą, po czym przeszedłem do pokoju obok, gdzie z jednej strony łóżka ściągnąłem kołdrę i poduszkę, wiedząc, że Layla z Niallem mnie za to zabiją. Zszedłem z nią do nich, mijając się z blondynem. A jednak poszło szybciej, niż myślałem-zakpiłem w myślach.

-Co ty z tym robisz?

-Szykuje sobie miejsce do spania. Chyba nie myślałaś, że pójdę spać do Mii.

-Tak, tak myślałam-fuknęła, zmieniając kanał.

-To się myliłaś. Zobaczę się z nią jutro. Teraz lepiej powiedz, co się dzieje między tobą a Niallem.

-A co ma się dziać?! Wali go ostatnio przez cały czas i zarzuca mi, że go nie chcę.

-A prawda jest jaka?-spytałem, przyciskając poduszkę do brzucha. Layla wzdrygnęła ramionami, na co sam przewróciłem oczami, robiąc głupią minę.-No mów. Nie powiem mu.

-Chcesz wiedzieć? Nawet Mia o tym nie wie.

-Będę czuł się zaszczycony-zaśmiałem się. Layla kiwnęła głową, po czym pogoniłem ją machnięciem ręki, żeby zaczęła mówić. Szło jej to opornie, ale w końcu się odezwała, zwalając mnie z nóg.

-Jestem w ciąży z Niallem, ale nie chcę mu nic mówić, bo wiem, jak zareaguje. Ty byś skakał z radości? No właśnie. Z nim będzie tak samo.

-Niekoniecznie. On może w pierwszej chwili będzie zły lub zszokowany, ale jak go znam, to na końcu będzie się cieszył-poprawiłem ją.-Na pewno cię nie zostawi-dodałem, jakby miało ją to pocieszyć.

-Zawsze jeszcze mogę być wywalona z domu przez matkę.

-Idź spać dzieciaku. Specjalnie wam zostawiłem jedną kołdrę. Miłego grzania się-zacząłem się śmiać.

Layla zachichotała pod nosem, wychodząc z salonu, a ja wyrzuciłem poduszki z kanapy, żeby mieć więcej miejsca i po wyłączeniu telewizora, wskoczyłem pod kołdrę. Z jednej strony żałuję, że nie zdecydowałem się iść spać z Mią, ale z drugiej strony...nie wiem, czy zareagowałaby szczęściem. Zacisnąłem pięść na kołdrze, naciągając ją po szyję i wsłuchując się w spokojne stukanie kropel deszczu o szybę, zasypiałem.

W nocy obudziłem się przez huk, który wyrwał mnie ze snu w ułamku sekundy. Podparty na łokciach nasłuchiwałem, co się dzieje. Nie usłyszałem jednak nic, przez co wstałem z kanapy. Moja natura jest taka, że w takich sytuacjach muszę iść sprawdzić, co to było. Skrzywiłem się, czując, jak zimna podłoga drażni moje nogi i ruszyłem dalej. Powoli stawiałem krok za krokiem, aż stanąłem w wejściu i zobaczyłem, że Mia siedzi oparta o wysepkę na środku kuchni, cicho płacząc. Rzuciłem szybko okiem na pomieszczenie. Szafka u góry była otwarta, a obok stał mały taboret, obok którego były porozrzucane opakowania z tabletkami. Nie chcąc panikować, po prostu do niej podszedłem.

-Coś ci się stało?-wyrzuciłem z siebie, kucając przy niej

-Co ty tu robisz?-odpowiedziała pytaniem na pytanie, po czym znowu zaczęła płakać. Wiedziałem, że tak się skończy, gdy mnie zobaczy. Po prostu to wiedziałem.

-Co cię boli?

-Zostaw mnie-mruknęła pod nosem. Przewróciłem oczami, wstając na wyprostowane nogi i wyciągnąłem do niej rękę, żeby wstała.-Nie mogę ruszać nogą w kolanie, bo mnie boli-odparła po jakimś czasie.-Ale weź mnie zostaw, proszę.

-Nie-wyrzuciłem z siebie po raz kolejny, kładąc rękę na jej plecy. Drugą delikatnie włożyłem pod kolana, starając się nie sprawić jej bólu. Dziewczyna syknęła, zaciskając rękę na moim ramieniu, ale nic nie odpowiedziałem, powoli idąc na górę. Muszę znowu zacząć chodzić na siłownie, bo nie przychodzi mi to już tak łatwo jak kiedyś. Gdy dotarłem do pokoju, położyłem ją na łóżko, znowu słysząc, że mruknęła coś pod nosem z bólu.-Nie jest złamana. Jak już może być zbite lub skręcone.

-Nie prosiłam cię o pomoc. Po cholerę to robisz?!

-Zaraz wrócę-pominąłem pytanie i szybko zbiegłem na dół do kuchni, żeby wyjąc z zamrażarki jakiś zimny obkład i jakoś ogarnąć podłogę. Zgasiwszy światło w pomieszczeniu, wróciłem na górę, gdzie Mia wpatrywała się w szybę, na której co chwila pojawiały się nowe krople deszczu.-Nie ruszaj nią. Powinna być usztywniona, jeżeli ją skręciłaś.

-Nie odpowiedziałeś mi na...

-Jak wolałaś tam siedzieć do samego rana, to było mi powiedzieć-przerwałem jej, marszcząc brwi.-Ja też się pytałem. Co tam robiłaś?! I też nie odpowiedziałaś.

-Chciałam wziąć coś na sen, bo nie mogłam spać, a tabletki uspokajające przestały działać. To wszystko do mnie wróciło, Louis-dziewczyna zmieniła ton głosu, zwracając tym bardziej moją uwagę na to, co mówi. Trzymając woreczek na jej kolanie, spojrzałem prosto w jej oczy, które odkąd ją zobaczyłem, były ciągle załzawione. Po cholerę ją zostawiłem?

-Co wróciło? Wspomnienia?

-Wszystko. Wczoraj spotkałam Jacoba i...

-Wiem o tym. Nie ma go już. Siedzi w jakimś pierdlu i boi się wyjść z celi. Dopilnowałem, żeby nie miał tam łatwo. Nic już nie zrobi, Mia. Tak samo jak twój ojciec-mówiłem z powagą.-Przepraszam, że cię zostawiłem, ale myślałem, że tak będzie lepiej. Od początku nie chciałem tego zrobić na zawsze, ale jak usłyszałem o tobie i Kevinie, to mnie poniosło. Byłem zazdrosny, że wolisz jego.

-Jak mogło mi być lepiej bez ciebie?! Kto by mnie tu obronił?! Z nikim nie czuję się tak bezpiecznie, jak z tobą debilu, a ty od tak ze mną zrywasz! Umiesz mnie choć raz nie zawieść?

-Wiem, rozumiem cię Mia. Jesteś na mnie wściekła.

-A może mam się cieszyć, co? Nie umiałam normalnie funkcjonować, bo chciałam zobaczyć ciebie, ale oczywiście gdy cię potrzebuje, to nigdy się nie zjawiasz. I do cholery ja nie wolę Kevina, durniu-uśmiechnąłem się, patrząc na Mię, która odchodziła od zmysłów, nie mogąc wyrzucić z siebie odpowiednich słów, by przeszła jej złość.-I co cię tak bawi?

-Brakowało mi twojego niewyparzonego języka. Nie miał mnie kto obrażać.

-Teraz będziesz to słyszał co chwila, ale zeszliśmy z tematu-westchnęła. Nim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, poszedłem wrzucić do zlewu w łazience resztę lodu, która nie zdążyła się roztopić i bez pytania rzuciłem się obok dziewczyny na łóżko.-Chodziło mi o to, że przez to jak potraktował mnie Jacob, wróciło wszystko, co było związane z moim ojcem. Każde krycie się przed nim, to jak obrywałam, każde przezwiska i inne rzeczy. To nie daje mi spać, bo za każdym razem gdy zamknę oczy, widzę go, jakby znowu tu był.

-Przez to ciągle płaczesz, nie licząc mojej winy?-Mia kiwnęła głową.

-Od jakiegoś czasu znowu mam koszmary, więc nawet jak zasnę, to po jakimś czasie budzę się spocona, wystraszona i ze łzami na policzkach. Nim się uspokoję, mija sporo czasu-Mia opowiadała wszystko powoli, co jakiś czas przełykając ślinę. Przypomniałem sobie te parę razy, gdy na początku spała u mnie w pokoju i budziła się z krzykiem. Uspokojenie jej było trudne, bo ciągle wmawiała sobie coś innego, przez co dopiero teraz zrozumiałem co miała na myśli Layla, mówiąc, że ''planowała, jak przeżyć kolejny dzień z Mią''.-Przytulisz mnie w końcu? Czy jeszcze długo mam czekać?-spytała półszeptem.

Bez wahań przesunąłem się bliżej dziewczyny i ścisnąłem ją, jednocześnie składając całusa na jej policzku. Mój nos podrażniły jej perfumy, które znam bardzo dobrze. Nie chciałem już jej puszczać, jednak musiałem to zrobić z powodu jej nogi. Mimo tego nadal leżała na moim ramieniu, wpatrując się w sufit. Nie jest między nami tak, jak było wcześniej. Czuję to nawet teraz.

-Nie jesteśmy normalni. Jest prawie czwarta.

-No i co?-wzdrygnąłem ramionami.-To pośpimy też do czwartej po południu. Nadal cię boli?-spojrzałem na jej kolano, które przybrało fioletowy kolor i trochę spuchnęło.

-Mogę już bardziej nią ruszać, ale nadal mocno mnie ogranicza.

-Czyli nie jest skręcone tylko zbite-stwierdziłem i znowu pocałowałem dziewczynę w policzek.

Uśmiechnęła się, łapiąc moją dłoń, którą splotła ze swoją, zamykając oczy. Jednak jest zmęczona-zaśmiałem się w myślach. Gdy już myślałem, że dziewczyna zasnęła, chciałem wysunąć rękę z jej uścisku i wyjść, jednak poczułem, jak w ostatniej chwili znowu mocniej mnie trzyma, mrucząc coś pod nosem. Narzuciłem na nią kołdrę, kładąc się obok niej, aż sam zasnąłem, nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji.




 

 Mia POV*

Przebudziłam się z lekkim bólem głowy i od razu przypomniałam sobie wspomnienia z nocy. Ja w kuchni, Louis, rozmowa przez długi czas...zacisnęłam mocniej ręce na kołdrze, po czym zorientowałam się, że leżę sama. Otwarłam oczy, po czym nie zobaczyłam nikogo prócz samej siebie w pokoju. Kolano miałam nadal fioletowe, z tym że miałam na nim jakiś obkład.

-Przecież nie mógł mi się śnić-szepnęłam do siebie, odrzucając kołdrę.

Spuściłam powoli nogi na podłogę, by sprawdzić czy mogę w ogóle się poruszać. Zdecydowałam, że jakoś zejdę na dół, nawet jeżeli ryzykuję kolejnym upadkiem. Podpierając się o to, co miałam zawsze pod rękę, powoli szłam do przodu. Im bliżej byłam, tym głośniej słyszałam rozmowę z kuchni, jednak słyszałam głównie Laylę. A co jeżeli to tylko Niall, a Lou sobie ubzdurałam? Stanęłam w kuchni i podparłam się ściany, czując, jak kamień spada mi z serca. Tomlinson stał przy blacie i kroił jakieś sery, a gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się. Jego radość nie trwała długo, bo po chwili zjechał wzrokiem na moje kolano i od razu wiedziałam, że nie powinno mnie tu być.

-Miałaś go nie nadwyrężać, Mia.

-Przepraszam. Musiałam...-zaczęłam mówić, jednak nie miałam dobrego zakończenia zdania. Mam mu powiedzieć, że chciałam się upewnić, czy jest tu naprawdę czy mi się przyśnił? To chore.

-Siadaj już-wskazał nożem na krzesło obok Layli.

-Chcę wiedzieć, co zrobiłaś?

-Zleciałam z taboretu, jak sięgałam tabletki na sen-powiedziałam bez owijania.

-Miałaś już żadnych nie brać, ćpunie-westchnęła pół-żartem, pół-serio. Wzdrygnęłam ramionami, bo ja na końcu i tak wszystko robię po swojemu. Louis uniósł kącik ust, słysząc zdanie Layli.

-Coś ostatnio macie za dobry kontakt-powiedziałam, patrząc to na Louisa, to na przyjaciółkę, która zaczęła się śmiać, aż na końcu zaczęła udawać, że wymiotuje, za co chłopak rzucił w nią ścierką.

-On po prostu wie o jedną rzecz za dużo-wyjaśniła.

-A czemu ja jej nie wiem?!

-Bo nie chciałam cię tym męczyć. Miałaś swoje problemy-jęknęła, jednak widząc, że naciskam na nią spojrzeniem, przygryzła wargę zębami, zastanawiając się, czy mi odpowiedzieć.-Po prostu jestem w ciąży z Niallem, a boję się mu powiedzieć-spojrzałam na nią z lekka wytrzeszczając oczy.-Odezwij się, bo mnie stresujesz.

-No przecież się cieszę-wydusiłam z siebie, przytulając dziewczynę.-Nie masz się czego bać, on też się ucieszy-zaczęłam, jednak od razu zamilknęłam, widząc jak blondyn wchodzi do kuchni. Spojrzał na mnie i na Laylę, po czym skrzyżował ręce na klatce.

-No już, z czego się ucieszę?-spytał. Dziewczyna spojrzała na mnie, więc kiwnęłam głową w stronę Nialla, żeby do niego poszła i mu powiedziała.-Zdradziłaś mnie? Dlatego nie dajesz się nawet przytulać?-spytał.-Chociaż nie, bo z tego bym się nie cieszył.

-Co?-z ust Layli wydobył się jęk rezygnacji i zdziwienia.-Ja cię nie zdradzam młotku. Boże, choć się przejść chociaż do ogrodu. Musimy porozmawiać-blondynka pociągnęła chłopaka za rękę, prowadząc go za sobą. Okręciłam głowę z powrotem na Louisa, zauważając, że zostaliśmy sami.

Chłopak wyciągnął w moją stronę talerz z kanapkami, sugerując, żebym coś zjadła.
Wzięłam jedną do siebie i zaczęłam jeść, gdy on jeszcze zrobił sobie kawę, po czym usiadł naprzeciw. Jadłam w ciszy, aż Louis zaczął się śmiać pod nosem.

-Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek zrobi się tak niezręcznie między nami.

-No, nawet nie wiem, co mam ci teraz odpowiedzieć. Wczoraj było łatwiej, jak nie do końca ogarniałam co się dzieje-zaśmiałam się.

-To może ja zacznę, skoro już jesteśmy sami-zaproponował, po czym odchrząknął.-Mógłbym cię po raz setny przeprosić, ale to i tak nic nie da. Stało się, co się stało, czasu nie cofnę. W sumie ode mnie się zaczęło, mimo że nie ja chciałem całować tamtą dziewczynę. Później szła jedna kłótnia za drugą, co doprowadziło do tego, że cię zostawiłem, a nie do końca to przemyślałem. Brakowało mi ciebie przez cały czas, jednocześnie nie miał mnie kto temperować, co doprowadziło do tego, że wleciałem Kevinowi do domu i zacząłem celować w niego pistoletem. Nie będę ukrywał, że dumny z tego nie jestem i żałuję, tym bardziej że był z dziewczyną. Wolałem, żebyś dowiedziała się tego ode mnie mimo wszystko-kiwnął głową, a ja dalej wsłuchiwałam się w jego głos.-Żyje, co pewnie wiesz. Nic mu poważnego nie zrobiłem. Chciałbym tylko wiedzieć, co czułaś, jak się z nim całowałaś, ale nie kłam, Mia. Cokolwiek teraz między nami jest, nadal cię kocham i nie chcę stracić.

-Nie wiem, co ty robisz, ale przestań, bo nawet nie umiem ci teraz na nic odpowiedzieć i nie umiem ci wytłumaczyć tamtej sytuacji. Pamiętam, że on wrócił poobijany, okazało się, że to ty go tak pobiłeś, a ja do końca nie wierzyłam, że jesteś do tego zdolny. Przez cały dzień leżałam sama w pokoju, gdy Kevin po prostu robił to co zawsze. Wieczorem poszłam do niego, żeby sprawdzić jak się czuje i usiadłam obok na łóżku. Zrobiło mi się jakoś źle, zamyśliłam się o tobie i zaczęłam płakać przez to wszystko. Chciałam wtedy ciebie obok siebie, nie jego, ale jak zaczął mnie całować, poczułam, że komuś na mnie zależy. Nie całował jak ty, ten pocałunek był przeciwieństwem, ale czułam się potrzebna, może trochę bezpieczna. Otrząsnęłam się, jak poczułam jego dotyk na mojej skórze. Wyszłam z jego pokoju, po jakimś czasie postanowiłam przyjechać tutaj i przez resztę dni obwiniałam się, że jestem zwykłą szmatą, bo się z nim pocałowałam. Całując jego, chciałam ciebie. Tęskniłam za tobą Louis. Nie umiałam normalnie jeść, spać, nie robiłam nic. Na dodatek ciągle kłócę się z moją matką, która twierdzi, że bez ciebie zaczynam być chamska.

-O jakim dotyku mówisz? Złapał cię za rękę?-wtrącił, opierając się o szafki.

-Nie do końca-pokiwałam przecząco głową, jeżdżąc palcem po rańcie szklanki.

-Chcę wiedzieć wszystko, Mia.

-Przeczesał moje włosy, zaczął całować i wsunął ręce pod bluzkę, co mnie ocuciło. To chciałeś wiedzieć?-warknęłam w stronę Louisa, który uporczywie się mi przyglądał. Chłopak odstawił kubek na szafkę i przeniósł ciężar z lewej na prawą nogę.

-A później się dziwisz, że jestem przesadnie zazdrosny. Przyznaj, że nie jesteś bez winy. Głównie ja zjebałem, ale ty też dołożyłaś swoje-uniosłam brwi, sarkastycznie śmiejąc się pod nosem. Powoli przestawałam się hamować.

-Masz zamiar zrzucić wszystko na mnie?! To nie ja ciebie zostawiłam! To wszystko jest z twojej zasranej winy, a nie mojej.

-Nie chcę cię obwiniać-powiedział spokojnie.-Wiem, że to z mojej winy, ale masz przyznać, że dołożyłaś swoje-powtórzył, idąc w moją stronę. Spojrzałam przed siebie, dając wrażenie obojętnej, jednak w duchu cieszyłam się, że chłopak w końcu jest bliżej mnie. Teraz chciałam tylko, żeby mnie przytulił i pocałował.-Więc?

-Jezu, każde z nas ma coś na sumieniu. Nie możemy o tym zapomnieć i zacząć od nowa? Proszę cię.

-Jestem za-uśmiechnął się, smyrając opuszkami palców moją dłoń. Drażniło mnie to niemiłosiernie, co chyba zauważył, mając z tego jeszcze większy ubaw. Przymknęłam na chwilę oczy, myśląc, że to uczucie minie.

-Louis, pocałuj mnie-okręciłam się w jego stronę, widząc, że nadal się uśmiecha.

Chłopak pociągnął mnie na swoje nogi, dając mi to, czego nie miałam przez dłuższy czas. Brakowało mi bliskości z nim, a tym bardziej tego jak mnie przytulał. Louis poszedł krok dalej i zaczął całować mnie po szyi, kierując się pocałunkami w stronę ust.

-Ale skoro mamy zacząć od nowa, to nie sądzę, że pocałowałabyś mnie po kilku minutach znajomości-zaśmiał się, jednak po chwili już czułam jego usta na swoich. Położyłam swoją rękę na policzku chłopaka, a drugą ułożyłam na jego karku, ciesząc się tą chwilą. Mimo to pierwsza przerwałam pocałunek, dając Louisowi szybkiego całusa i się przytuliłam jak dziecko do mamy.-Znowu jesteś moją dziewczyną?

-Ciągle nią byłam.

-To się cholernie cieszę-odparł, specjalnie ściskając mnie, najbardziej jak tylko mógł.-Wracamy?

-Ale ja nic nie powiedziałam mamie i... nie chcę tak bez słowa znikać-zaczęłam się jąkać. Sama nie wiedziałam, czy w ogóle by się tym przejęła, bo ostatnio za dużo nie rozmawiałyśmy.

-Poczekamy, aż wrócą. Nie śpieszy mi się-wzdrygnął ramionami.-Mam po prostu co do ciebie plany-dodał, muskając moją szyję. Uniosłam kącik ust, odchylając głowę, gdy z obecnego stanu wyrwał mnie trzask drzwi. Spojrzałam z Louisem w stronę korytarza, w którym po chwili pojawiła się Layla. Nie płakała, nie cieszyła się, była jakaś dziwnie obojętna.

-Co się stało?

-Powiedziałam mu. Jeszcze nigdy nie był tak roztargniony i spokojny jednocześnie. Ze trzy razy chciał coś powiedzieć, aż machnął ręką i zamknął się w garażu-nawijała jak szalona.

-To i tak dobrze zareagował. Jego życie się zmieni, nie będzie czasu na zachcianki, na imprezy w każdej chwili i na inne rzeczy, bo będzie się zajmował dzieckiem. Daj mu trochę spokoju, to wszystko sobie przemyśli.

-Chyba uzmysłowi, że ja nie żartowałam. Za pierwszym razem zaczął się śmiać, ale później ogarnął, że jestem poważna-jęknęła.-Mam dziewiętnaście lat, jak dziecko się urodzi, będę miała dwadzieścia. Co ja zrobiłam ze swoim życiem?

-Może zamiast przeżywać, patrz na plusy tej sytuacji-odezwał się Louis.-Niall już ci nie spierdzieli, będziecie mogły się rozczulać nas małym bobasem, a co równie ważne-dowiesz się, jakie to uczucie przytulać swoje dziecko i nie każ mi mówić więcej, bo to dla mnie niezręczne.

-Będziesz przechodził to samo-warknęła w jego stronę-A wtedy ja zacznę się śmiać z ciebie.

-Ale ja się nie śmieję-oburzył się, kryjąc uśmiech.-Stwierdzam, że mam takie zdanie jak ty. Zjebałaś sobie młodość, ale jakbyś kiedyś chciała wyjść na imprezę, Mia popilnuje ci dziecka.

Blondynka pokiwała bezradnie głową i wyszła szybciej, niż weszła, a ja mogłam bez problemu zdzielić Louisa w głowę. Chłopak potarł miejsce, w które dostał, patrząc na mnie pytającym wzrokiem. Niewiniątko się znalazło.

-Byłeś chamski.

-Ja pierdolę, jak?! To moje pieprzone zdanie, na następny raz się nie odezwę.

-Jej nie jest łatwo, a ty ją dołujesz-westchnęłam.-Teraz zanieś mnie na górę, bo jak powiedziałeś, mam nie nadwyrężać kolana, a muszę się przebrać-powiedziałam melodyjnym głosem, splatając ręce na karku chłopaka.

Louis wstał z krzesła i zaniósł mnie do sypialni, gdzie po drodze mogłam mu dogryzać, że jego forma znacznie spadła. Rzuciłam krótkie ''dzięki'', siadając na łóżku, po czym się przebrałam, sto razy mówiąc mu, by nie podglądał i z pomocą Louisa zaczęłam się pakować. Teraz będzie dobrze, nie może być inaczej.  








CZYTASZ=KOMENTUJESZ


5 komentarzy:

  1. Yay! W końcu jest kolejny rozdział, oczywiście świetny jak zawsze ^^ Mega się ciesze, że Lou i Mia są znów razem <3 Mam nadzieję, że Mia już nie będzie miała koszmarów. I zaskoczyłaś mnie tym, że Layla i Niall będą mieli dziecko *-* Mały Layla czy mały Niall? ;) A może za jakiś czas babaska będzie miała Mia z Lou? ^^ Czekam niecierpliwie na następny rozdział, zresztą jak zawszę :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG Layla+dziecko? zawał, Louis w tym rozdziale jest taki ahsgdhsj *.* chcę już następny!/Larry69

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja kocham Mię i Lou razem! są do siebie stworzeni <3 dodawaj częściej proszę Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały jak zawsze :D Dobrze, że Lou się ogarnął i się pogodzili, jednak i tak bardzo lubię, jak są z lekka pokłóceni i sobie dogryzając xd/Monia

    OdpowiedzUsuń
  5. Może i jestem głupia, ale dawno w nic nie wkręcił się Harry, mógłby coś zrobić *.* albo przezywać Mię! a Louis mógłby ją obronić i pokazać że naprawdę mu zależy na niej

    OdpowiedzUsuń